- -15%
- -15%
Nazwana "szatańskimi wersetami teatrologii", dla jednych bluźniercza, dla innych będąca objawieniem, książka Kolankiewicza jest niewątpliwie dziełem przełomowym w polskiej myśli teatrologicznej. Wokół centralnego zagadnienia, jakim jest Mickiewiczowski projekt Dziadów (tak właśnie pisanych, nie jako tytuł dramatu), roztaczają się kręgi tematyczne, które dotyczą nie tylko interpretacji arcydramatu czy jego scenicznych realizacji, ale też prasłowiańskich korzeni obrzędu, a także związków pomiędzy teatrem a obrzędem, przy czym antropologa teatru interesuje zarówno kult Dionizosa, jak i brazylijski kult candomblé, pisma Ojców Kościoła oraz noty dziejopisów na temat bóstw prapolskich, słowem – wszelkie źródła (nie tylko te pisane), które mogą dawać świadectwo, jak i po co człowiek przedstawia.
Lech Sokół: Książka Leszka Kolankiewicza ma wielkie znaczenie dla wszystkich uprawiających historię teatru. Ma ona wątek negatywny: krytykę historii teatru, jaka w Polsce jest, i pozytywny: program badawczy Dziadów (bez kursywy) przerastający zakresem dzieło Mickiewicza. Kolankiewicz wzywa nas do pokuty. Niestety, szansę na przejęcie się naszego środowiska jego krytyką i ewentualne postanowienie poprawy oceniam raczej pesymistycznie.
Ewa Wąchocka: Czy antropologia wyprze w badaniach nad teatrem historię? Nie sądzę, nie da się całkowicie porzucić czegoś takiego jak proces historyczny. Na pewno ją wzbogaci. Trudno już po prostu uczyć historii teatru bez antropologii.
Jan Ciechowicz: Tryskający na lewo i prawo niewyobrażalną erudycją – której można tylko pozazdrościć – autor Kropelki brandy… nierzadko się leleja (zatacza się) w polemicznej pasji piętnowania tego, co nie jest antropologią teatru. Tymczasem wydaje mi się, że paradygmat antropologiczny w polskiej refleksji o teatrze może być ważną, ale nie jedyną, na Boga, opcją metodologiczną.
Sławomir Świontek: Kropelka brandy Kolankiewicza wydaje mi się naprawdę wyśmienitego gatunku, pod warunkiem że autor wyrzuci z niej łyżkę dziegciu, jaką są fragmenty poświęcone koncepcji Raszewskiego.
Rafał Węgrzyniak: Nie ma chyba powodu, dla którego historia i antropologia teatru nie mogłyby obok siebie współistnieć. Antropolodzy umieją zaproponować „twórcze interpretacje” materiału zgromadzonego przez historyków. Natomiast historycy potrafią weryfikować egzegezy antropologów.