- -15%
- -15%
Na książkę składają się dwie części. W pierwszej, subiektywnie najistotniejszej, autor stawia nieporadne kroki w kierunku Stanisławy Przybyszewskiej, legendarnej pisarki dwudziestolecia międzywojennego. Mimo tego, że „Stascha” nie jest szerzej rozpoznawalna, ma jednak grono gorących wielbicieli. Poświęcono jej już co najmniej kilka książek i dziesiątki artykułów w języku polskim i angielskim, ale wydaje się, że jej potencjał intelektualny jest na tyle silny, że będzie jeszcze bardzo długo fascynowała badaczy i badaczki. Uskok jest właśnie kolejną, mocno subiektywną próbą przyjrzenia się pisarce z nadzieją na powiedzenie czegoś o niej nowego. Nie jest to biografia totalna, wyjaśniająca całą twórczość i życie córki „smutnego szatana”, a jedynie otworzenie kilku perspektyw dotąd obecnych trochę na boku. Autor książki przygląda się zatem jej swoistej narkonautyce – obecności w jej tekstach i życiu środków psychoaktywnych, jej prototypowym dla transhumanizmu i niezwykle ważnym relacjom z maszynami, ale też jej zainteresowaniu dla homoseksualizmu czy literatury popularnej. Jej symbolicznemu zabijaniu ojca. Jej ekscentryzmom życia codziennego, które nazywane są w tej książce po prostu performansem życiowym. I ostatecznie performans staje się tu kluczem do Przybyszewskiej, a narzędziem – w pewnej mierze – współczesna performatyka. Materiałem badawczym są tu zarówno utwory fikcjonalne gdańskiej pisarki, jak i jej potężna, zaświadczająca egzystencję korespondencja.
Druga część monografii odnosi się do kilku innych istotnych postaci polskiej literatury XX wieku, także na różne sposoby zaznaczających egzystencję – czasem bliżej, czasem dalej od strategii Przybyszewskiej. Autor nazywa te postaci drugoplanowymi bohaterami książki. Jest więc Gombrowicz, który „popełnia” zaskakujący Kronos, jest Białoszewski ze swoim Tajnym dziennikiem, jest i Poświatowska w zadziwiający sposób przypominająca Sylwię Plath i jej ścieżki w twórczości oraz ścieżki życiowe. Uskok kończy się krótką opowieścią o tym, jak (nie)oczekiwanie utrudniane bywa i uniemożliwiane poświadczanie przez moich bohaterów egzystencji.
Dlaczego metafora uskoku? „Uskok” to konkluzja być może pesymistyczna, ale niosąca też świadomość wartości życia, jego nieprzechodniości wobec nieprzechodniości języka. Życie i język, jak dwa bloki skalne, przylegające do siebie, ale z zaznaczonym uskokiem.
*